Kiedy zamieszkałem tam, gdzie mieszkam obecnie (podmiejska sypialnia, czyli wieś z napływową ludnością miejską), moja ś.p. teściowa (Mamo! Hurra! Zaistniałaś w internecie!) nagle zwróciła uwagę na problem much, a dokładniej na problem ich nadmiernej obecności w jej życiu. Sęk w tym, że wcześniej muchy jakoś jej nie przeszkadzały – zresztą, muchy na wsi są, jak wiadomo, wszechobecne: były, są i będą. Natomiast w momencie, gdy pojawiły się jakże typowe spięcia na linii teściowa-synowy, paskudne muchy urosły do rangi oręża strategicznego, a dokładnie do rangi argumentu mającego rozstrzygnąć, skąd (lub dokładniej od kogo) bierze się całe zło tego świata. Otóż mamusia doszła do wniosku, że to… ja sprowadziłem muchy na jej głowę! Wcześniej much tak jakby nie było (nonsens), a wraz z moim nadejściem pojawiły się również i muchy. Cokolwiek złego mogę o sobie powiedzieć, to jednak kwestia powiązania mnie z muchami przerosła jakiekolwiek zasoby mojej fantazji. Nie byłem na to pytanie merytorycznie przygotowany. Czytaj dalej
Czyje są muchy?
7