Biuro obsługi klienta

Trochę kawałów i dowcipów z branży stroicielskiej i ogólnie muzycznej. Część zasłyszana (nie tylko od stroicieli, ale i od zawiedzionych klientów!), część przeczytana (i przetłumaczona), część przeżyta osobiście (te ostatnie zaznaczyłem (*) gwiazdką).

(Proszę o nadsyłanie kolejnych!) 

Z życia wzięte

– Dzień dobry. Ile kosztuje strojenie pianina w Koninie?
– XXX złotych.
– Dlaczego tak drogo?
– Bo takie są uroki życia w Koninie.

– (*) Czy może przynieść panu odkurzacz?
– Nie, wolałbym herbatę.

– (*) Czy przynieść panu odkurzacz?
– Proszę pani, jestem artystą, a nie sprzątaczką.
– Że co?
– Mogę zrobić performance z odkurzaczem, ale tylko odpowiednia motywacja jest w stanie uczynić ze sprzątania wydarzenie artystyczne.

– Chciałbym zamówić strojenie pianina na dzisiejszy wieczór.
– Numer na pogotowie to 999.

– (*) Dzień dobry, mam od 15 lat niestrojone pianino. Niestety, nie mogę znaleźć stroiciela w swoich okolicach.
– Pewnie umarł przez ten czas z głodu.

– Dzień dobry, po miesiącu moje pianino się rozstroiło.
– Ale ja pana pianina nie stroiłem.
– Ale ja mam ten numer z internetu.
– Wiele osób ogłasza się w internecie.
– Więc chcę zgłosić reklamację.
– Oczywiście, proszę ją zgłosić. Do widzenia.

– (*) Dzień dobry, mam takie bardzo stare niemieckie pianino, niestrojone od 30 lat, i nie wiem, co z nim zrobić.
– No ja tym bardziej nie wiem, przecież nie widziałem tego pianina.
– Czy może być tak, że ono już do niczego się nie nadaje?
– Jak najbardziej, jest taka możliwość.
– Może oddać je szkole czy muzeum?
– Ale szkoły i muzea raczej nie biorą pianin, które do niczego się nie nadają.
– Szkoda. Słyszałam, że jeszcze parę lat temu był boom na pianina…
– Był i jest. Na pełnosprawne, czynne pianina.
– Szkoda. Może by tak wystawić je u pana na stronie, na giełdzie instrumentów muzycznych?
– No przecież proszę wystawić, po to ta giełda jest. To nic nie kosztuje.
– No tak, ale szkoda mi czasu, jeżeli to wszystko nie ma sensu.
– A mojego czasu pani nie szkoda?

– Dzień dobry, lubię wykonywać Wariacje Goldbergowskie i chcę, żeby pan sprawdził, czy moje pianino trzeba nastroić.
– Jeżeli naprawdę wykonuje pan Wariacje Goldbergowskie, powinien pan sam to wiedzieć.

(*) (po strojeniu)
– No i co pan sądzi o tym pianinie?
– Jest w fatalnym stanie technicznym.
– No ale przecież pan je nastroił?
– Tak, tak jak pani chciała.
– No i…?
– Kwestię remontu pianina możemy omówić w każdej chwili.

– (*) Dzień dobry, czy dodzwoniłam się do Ars coś tam?
– Dzień dobry, pani Jakaś tam, tak, dodzwoniła się pani.

– Dzień dobry, chcę nastroić swoje pianino, bo lubię na nim wykonywać Passacaglię Bacha. Wie pan, co to jest?
– Tak, proszę pana, wiedzę posiadłem, czytając program własnego recitalu. Wie pan, co to jest?

– Dzień dobry, stroił pan u mnie miesiąc temu pianino.
– Dzień dobry, tak.
– Pianino zupełnie się rozstroiło.
– Jeżeli wcześniej ono nie było strojone przez 20 lat, może tak być.
– No ale wie pan, coś trochę za krótko. Mówił pan, że powinno starczyć na pół roku.
– Wie pan, gadanie to ja mam gratis.
– To znaczy?
– To znaczy, że prognozy ani nie podlegają reklamacji, ani nie są objęte gwarancją.

– (*) Dzień dobry. Wie pan, mam ogromny problem!
– Dzień dobry. Jaki?
– Mam bardzo stare, zaniedbane pianino i nie wiem, co mam z nim robić.
– Rozumiem, rozumiem. Nie jest pani sama.
– O, pan się ze mną solidaryzuje! Jak miło!
– Nie solidaryzuję się. Po prostu jest pani 27. osobą, która od początku tygodnia zadzwoniła z tym samym problemem.

– (*) Dzień dobry. Mam bardzo stare, zapuszczone pianino. Chciałbym wiedzieć, ile będzie kosztowało strojenie.
– Dzień dobry. Nie potrafię tego oszacować na telefon.
– Może jednak pan spróbuje? Wie pan, ja nie jestem bankiem.
– Już się czuję niczym wpłatomat…

– Dzień dobry. Ile kosztuje naprawa jednego klawisza w pianinie?
– 10-20 złotych, zależnie od tego, co dokładnie nie działa.
– O, super, to proszę wpaść mi ten klawisz naprawić.
– Niestety, na jeden klawisz to ja nie wpadam.
– Jak to?
– Mogę przyjść na strojenie, a przy okazji za 10-20 złotych naprawić ten jeden klawisz.

– Dzień dobry. Ile będzie kosztowało podstrojenie kilku dźwięków pianina?
– Tyle samo, co pełne strojenie.
– A dlaczego ?!
– Bo dla kilku dźwięków mi się nie opłaca z domu wychodzić.

– (*) Dzień dobry. Wie pan, moje dziecko zepsuło pianinko-zabawkę. Czy mógłby pan przyjechać i naprawić pianinko?
– Czy pani dziecko ma również inne zabawki, np. jakieś zwierzaczki?
– Tak, oczywiście.
– No więc jeżeli dziecko urwie pluszowemu misiowi łapę, czy idzie z nim pani do weterynarza? Albo, jeżeli dziecko zepsuje “statek kosmiczny”, to dzwoni pani do NASA?

– (*) Dzień dobry, chciałbym nastroić pianino. Mieszkam na osiedlu Marina.
– Czyli gdzie?
– Jak to, pan nie wie?
– Nie.
– Jest pan z Warszawy?
– Tak.
– I nie wie pan, gdzie jest osiedle Marina?
– Wie pan, jestem stroicielem, a nie taksówkarzem.
– No ale jest to bardzo znane osiedle.
– Czy tak samo znane, jak Osiedle Czerwonych Świń?

– Dzień dobry. Taka sprawa: mam dziecko z autyzmem i chcę nastroić dla niego pianino. Czy może pan nastroić pianino taniej?
– A co dla pana oznacza “taniej”?
– No słyszałem, że na Tarchominie strojenie pianina kosztuje 300-350 złotych.
– No to ja mogę zaproponować strojenie za 200-250 złotych. Tyle faktycznie kosztuje strojenie na Tarchominie.
– Aha. A czy może pan nastroić pianino taniej?
– Jeszcze taniej? Już ma pan cenę o 100 zł mniejszą…
– No wie pan… Dziecko z autyzmem… ma absolutny słuch, więc razi je brzmienie tego pianina. Czy może pan zaproponować tańszą cenę?
– Wie pan… ja mam tarczycę, miażdżycę, hipertonię, a do tego chorą teściową. Czy w związku z tym zapłaci mi pan za strojenie więcej, niż normalnie?

– (*) Dzień dobry…
– Dzień dobry.
– Oj, widzę, że nie można do pana dzwonić, jeżeli nie w sprawie strojenia…
– Zgadza się. Chciała się pani upewnić osobiście?
– Hmmm… A ile kosztuje strojenie pianina?
– Gdzie?
– Daleko.
– A mianowicie gdzie?
– Naprawdę daleko. No… w Stuttgarcie.
– A czy w Stuttgarcie nie ma stroicieli, którzy by wycenili strojenie?
– Ale chciałam, żeby to pan mi nastroił pianino.
– Ale ja nie stroję pianin w Stuttgarcie.
– Ja bym jeszcze poprosiła o ogólną renowację pianina.
– To proszę mi je przywieźć do Warszawy.
– Aaa, nieee… No, jaka szkoda.
– Mi również jest przykro.

– […] Ile płacę?
– 600 złotych.
– Sześćset?! Jak to? Ja całe to pianino kupiłem za dwieście.
– Czyli gdyby dostał pan to pianino w prezencie, oczekiwałby pan strojenia i naprawy za darmo?

– (*) Dzień dobry, chciałabym zaprosić pana na wycenę osobistą mojego pianina.
– Dobrze.
– Proszę powiedzieć, czy “Zimmermann” to dobra firma?
– Całkiem dobra.
– A czy przedwojenne pianina są w cenie?
– To zależy.
– Czy jeżeli pianino było strojone 20 lat temu, jego wartość jest mniejsza?
– Może tak być.
– Widziałam inne pianino “Zimmermann” na Allegro za 3000 złotych, czy to jest standardowa cena za takie pianino?
– Proszę pani, jeżeli odpowiem na wszystkie zadane pytania, nie będzie pani potrzebowała mojej wizyty.

– (*) Dzień dobry, dzwonię w sprawie strojenia pianina.
– Dzień dobry, proszę bardzo.
– Czy woli pan stroić pianino “Matzke”, czy pianino “Schmidt”?
– Wolę stroić dokładnie to pianino, do którego mnie się wzywa.
– Ale które wolałby pan stroić?
– Wszystko mi jedno. Moje osobiste preferencje nie mają tu nic do rzeczy.
– No to skąd mam się dowiedzieć, jakie pianino kupić?!
– A to już proszę wedle pańskich preferencji i rozeznań.
– A jeżeli kupię złe pianino?
– To cała odpowiedzialność spadnie na pana. Chyba że wybierze pan pianino, sprawdzając je razem ze stroicielem, a nie wypytując mnie telefonicznie o moje “preferencje”.

– Dzień dobry. Ile kosztuje strojenie pianina?
– Jakie to pianino?
– Nie wiem, chce kupić do 1 września.
– Raczej ciężko będzie tak szybko znaleźć coś dobrego.
– No wie pan, tyle ogłoszeń jest. Znalazłam takie: “Sprzedam pianino za 700 zł, brakuje w nim dwóch strun”. Co pan może powiedzieć na jego temat?
– Dokładnie to, że kosztuje 700 zł i brakuje mu dwóch strun.
– No jakiś niepoważny pan jest.
– Ależ proszę kupować, śmiało.
– No tak, ale jak pianino będzie niedobre, to kto będzie odpowiedzialny?
– A jak pani myśli? Chyba nie ja.
– Dlatego się pytam, ile będzie kosztowało jego nastrojenie?
– Proszę kupić, a potem pogadamy.

– (*) Dzień dobry, dzwonię z Sandomierza. Czy stroi pan pianina w Sandomierzu?
– Niestety, nie.
– A kto stroi pianina w Sandomierzu?
– To chyba ja powinienem pana o to pytać, a nie pan mnie. To pan jest mieszkańcem Sandomierza, a nie ja.

– (*) Dzień dobry, potrzebuję naprawić akordeon w Nowym Dworze Mazowieckim.
– Dzień dobry. A co to ma wspólnego ze mną?
– Dostałem taki numer z internetu.
– I co, tam było napisane “Naprawa akordeonów w Nowym Dworze Mazowieckim”?
– Nie wiem, co tam było napisane, ale dostałem taki numer.
– Równie dobrze może pan zadzwonić pod jakikolwiek inny numer.
– I gdzie ja wtedy trafię?
– Trafi pan na chybił trafił. Ale przecież w końcu się uda.

– (*) Dzień dobry. Chciałabym zapytać, ile kosztuje strojenie fortepianu.
– Musiałbym wiedzieć, kiedy fortepian był strojony oraz jakiej jest marki.
– Łoooo matko. Ale pytania pan zadaje. Nie wiem, nie pamiętam.
– Jakiej jest firmy czy marki?
– Łoooo matko. Tutaj pisze Fff-raaaa-nzzzz – Wiiiii-rrrr-thhhhhh…
– Rozumiem. Mniej-więcej ile lat temu był strojony?
– Łoooo matko. Nie wiem. Skąd niby mam wiedzieć?
– Przecież to pani fortepian, nie mój.
– Łoooo matko. Nie pamiętam. Może 5, albo 10? Dlaczego pan zadaje takie dokładne pytania?
– Bo to chyba pani oczekuje ode mnie podania dokładnej kwoty za strojenie. Chyba że woli pani opcję “przyjechać, zobaczyć, oskubać z kasy”?

– (z emaila) Dzień dobry. Czy ma Pan jakieś rozeznanie, gdzie stoi tanie, dobre, w miarę nowe i ładnie wyglądające pianino dla mojego dziecka?
– Zapewne tam, gdzie stoi tani, dobry i w miarę nowy samochód, który chciałbym kupić.

– (*) Dzień dobry. Poszukuję pianina i chciałabym prosić pana o pomoc.
– Jakim dysponuje pani budżetem?
– Tysiąc złotych.
– Tysiąc złotych? Wliczając w to koszty “uruchomienia”?
– Tak, i nawet transport.
– To chyba musi pani dostać pianino w prezencie?
– No to co mam robić?
– Proszę kupić pianino, a potem się zgłosić. Omówimy wtedy koszty uruchomienia.
– Ale jak kupię złe pianino, to co wtedy?
– Czyli chce pani przełożyć na mnie odpowiedzialność za zakup dobrego pianina i jeszcze dopięcie budżetu w 1000 złotych?
– Bo ja się na tym nie znam…
– Najwyraźniej.
– Czyli mam za mało pieniędzy? Przecież tyle pianin kosztuje po 400, 500 złotych…
– Cena starego pianina jest zazwyczaj najmniejszym kosztem, który musimy ponieść podczas jego zakupu.
– Czyli co, nastrojenie pianina może kosztować więcej, niż samo pianino?
– Przecież sama pani rozumie, że np. utylizacja elektrośmieci jest droższa, niż wartość samych elektrośmieci…

– Dzień dobry. Chciałabym nastroić pianino, ale nie wiem, czy warto.
– Ja tego też nie wiem.
– Mógłby pan wpaść i zobaczyć to pianino?
– Mógłbym, ale jednocześnie musi być strojenie.
– Dlaczego?
– Bo nie mam czasu jeździć, oglądać i dyskutować z właścicielami – to zajmuje nawet więcej czasu, niż samo strojenie. Więc musi być robota, a podyskutować o pianinie możemy “przy okazji”.
– No ale przecież muszę mieć wiedzę, czy w pianino warto inwestować, zanim będę musiała panu zapłacić.
– Rozumiem, że pani musi. Ale nie musi pani otrzymać tej wiedzy ode mnie.
– No to proszę o telefon do kogoś, kto może przyjechać i obejrzeć pianino.
– Nie znam nikogo takiego, co by chciał jeździć i oglądać.
– Niewiarygodne. Mam pianino i nie mogę się doprosić, by ktokolwiek mi je ocenił.
– Coś pani powiem. Gdyby zajmowała się pani swoim pianinem tak, jak Pan Bóg przykazał, to czy warto, czy nie warto – wiedziałaby pani lepiej, niż ja sam.

– Dzień dobry, prosiłabym o nastrojenie pianina.
– Gdzie?
– W Lubaniu.
– Przecież piszę, że stroję tylko we Wrocławiu i okolicy.
– No tak. Już który raz to słyszę. Czy ja, proszę pana, nie mam w tym Lubaniu prawa do kultury?
– Zapewne pani ma…
– … No to dlaczego nie chcecie stroić pianina wyjazdowo? Wszyscy tylko piszecie “Wrocław”, “Wrocław”…
– Ma pani prawo do kultury, ale tak samo i ja mam prawo do podjęcia się pracy w zgodzie ze swoim interesem.
– Co pan proponuje?
– Jeżeli zapłaci pani podwójnie, mogę przyjechać.
– A to niezły z pana cwaniak… Dzięki, ale nie.
– No i wróciliśmy do punktu wyjścia. I co, nie chce pani korzystać z prawa do kultury?

– Dzień dobry, potrzebuję nastroić pianino. Ile to kosztuje?
– XXX złotych.
– Dobrze. Wie pan, dzwonię z miejscowości jakieś 40 kilometrów od Łodzi.
– Rozumiem. Musiałby pan mnie odebrać i potem zawieźć z powrotem do Łodzi.
– Aha. A jak to wychodzi cenowo?
– Dokładnie tak, jak przed chwilą powiedziałem.
– A ten dojazd?
– No jeżeli pan chce, żebym nastroił panu pianino, musi pan dojazd zapewnić.
– No śmieszne. Przecież to normalne, że pan dojeżdża do pianina, a nie pianino do pana.
– Normalne jest to, że stroję pianina w Łodzi. A jak ktoś chce na prowincji, to musi wszystko zorganizować sam.
– Co ma pan do prowincji? Mam prawo mieszkać tam, gdzie chcę…
– Tak, i ponosić tego konsekwencje. Ja też mam prawo stroić pianina tam, gdzie chcę…

– (*) Dzień dobry. Czy dodzwoniłam się do strojenia pianin?
– Tak.
– Czy to pan Iksiński?
– Nie.
– Dziwne. Ale czy to strojenie pianin?
– Tak.
– I nie jest pan panem Iksińskim?
– Nie.
– To poproszę o telefon do pana Iksińskiego.
– Nie jestem również książką telefoniczną.

– Jaką daje pan gwarancję na trzymanie stroju pianina?
– Hmm. Czy jak pan myje samochód w myjni, to myjnia udziela gwarancji na czystość samochodu przez jakiś okres? A co, jeżeli spadnie deszcz, a nad samochodem przeleci ptaszek?
– No zaraz, ale to nie na tym to chyba polega?
– Trwałość stroju zależy od kondycji technicznej pianina, od klimatu pomieszczenia, w którym ono się znajduje, oraz od tego, jak jest użytkowane.
– No stroił pan pianino, więc pan wie, jaka jest jego kondycja.
– Ale kto zagwarantuje, że pan po miesiącu nie rozpali kominek, że nie będzie walił pięściami w klawisze, że nie otworzy pianina i nie zacznie szczypać strun? Tutaj nawet kłódka nie pomoże. Poza tym, ten, ten i ten kołek siedzą słabo, więc one popuszczą jako pierwsze. Dyszkant jest w gorszym stanie, niż bas, więc rozstrojenie zacznie się od niego.
– Czyli nie daje pan gwarancji.
– A czy lekarz daje gwarancję, że po miesiącu od wyleczenia pański synek ponownie nie złapie jakiejś choroby? Nastrojenie pianina – to stan “tu i teraz”, podobnie jak naładowanie baterii w tablecie. A to, na ile tej baterii starczy, zależy od kondycji tabletu i tego, jak jest używany. Nikt nie zagwarantuje, że stan “naładowany” utrzyma się tyle a tyle godzin…

– (*) Dzień dobry. Rok temu stroił pan u mnie fortepian w Zalesiu Górnym.
– Mhm. Dzień dobry.
– Potrzebuję przetransportować fortepian, więc może ma pan namiar na jakąś dobrą i godną zaufania firmę?
– Niestety, nie. Z żadną firmą nie współpracuję.
– Ale jak to? Czy pan to pan? Czy my na pewno się znamy?
– To raczej ja pana powinienem zapytać.
– Ale czy to pan stroił u mnie fortepian w Zalesiu Górnym?
– Kilka razy stroiłem w Zalesiu Górnym, więc wszystko jest możliwe.
– Ale czy pan stroił mój fortepian?
– Wie pan, ja mam codziennie po kilkanaście takich telefonów, więc przykro mi, nie pamiętam sprawy i nie jestem pewien, co było rok temu.
– Po kilkanaście telefonów?! Aha, no to to na pewno nie pan.

– (*) Dzień dobry. Czy pan był w Ameryce Południowej?
– Słucham?!
– Szukam mojego stroiciela, który był w Ameryce Południowej.
– Nie byłem w Ameryce Południowej.
– I nie stroił pan mojego pianina na Wale Miedzeszyńskim?
– Nie, z pewnością, takiego klienta, jak pan, jeszcze nie miałem.

– (*) Dzień dobry. Czy zajmuje się pan strojeniem fortepianów?
– Tak.
– Potrzebuję wycenić cymbały huculskie.
– A co to ma wspólnego ze strojeniem fortepianów?
– Tak tylko pytam.

– (*) Czy jest pan w stanie polecić mi kogoś do renowacji pianina?
– Proszę pani, “jestem w stanie” robić różne rzeczy, bo nie jestem impotentem.
– Aha.
– Ale nie wiem, czy mam ochotę to robić.

– Dzień dobry. Pamięta pan to pianino, o które pana pytałem?
– Nie. Kiedy to było?
– No całkiem niedawno, ze 4 miesiące temu.
– Proszę pana, od tego czasu miałem dziesiątki podobnych zgłoszeń, więc nie pamiętam tej sprawy.
– Naprawdę? Przy takim podejściu zabraknie panu klientów.
– Wie pan, ja nie czekam na klientów. To klienci czekają na mnie.

Opowiada właściciel pianina. Zadzwonił do stroiciela z ogłoszenia, a ten mu mówi: “Mam o wiele ciekawsze rzeczy do zrobienia, niż jeżdżenie po prywatnych domach i strojenie pianin” (!).

Autentyczna wymiana mailami:

Pani Barbara: “Powołując się na blog Ars Polonica i umieszczoną tam informuję w sprawie bezpłatnej wyceny fortepianów, uprzejmie proszę o bezpłatną wycenę mojego instrumentu. Jeśli miałyby być naliczane opłaty, związane z przeprowadzeniem tych czynności, proszę o nie wykonywanie wyceny, bo interesuje mnie jedynie BEZPŁATNA wycena.”

Ja: “Wycena jest bezpłatna, ale Pani tak bardzo pedałuje i eksploatuje słowo “bezpłatna”, że aż mi się niedobrze zrobiło od nadmiaru kapitalików, pogrubień i podkreśleń. Tak więc dziękuję, ale nie skorzystam z propozycji.”

Biedna pani Barbara, tak się bała ukrytych opłat 🙂 A się mówi, żeby nie pluć pod wiatr. W tym kontekście chodzi raczej nie o ślinę, tylko o wymioty.

Autentyczne zdarzenie z praktyki:

– Proszę pana, poprzednio źle pan nastroił pianino.
– O. Na czym polegał problem?
– Chciałam zagrać razem z youtube, ale nic z tego nie wyszło.
– Gra pani na poziomie youtube?
– Nie, ale dźwięki się nie zgadzały.
– Jest pani przekonana, że instrument z youtube był dobrze nastrojony?
– Aaaa…
– Youtube jest dla pani wzorem?
– Aaaa…
– Kto zdaniem pani ponosi odpowiedzialność za brzmienie instrumentów na youtube?
– Aaaa… Nie wiem.
– Nikt. Natomiast za nastrojone przeze mnie pianino odpowiadam ja.
– Aaaa… Rozumiem.
– Czy mam dostroić pianino do jakiegoś wykonania na youtube?
– Nie, no chyba nie… a jak w innym nagraniu pianino będzie nastrojone inaczej, to co wtedy?
– Proste: nie będzie pani grać z youtube.
– Aaaa… No ale dlaczego dźwięki mi się w ogóle nie zgadzały?
– A co pani chciała zagrać?
– Preludium A-dur Chopina. (Tutaj pani wyciąga nuty z serii “Łatwe przeboje dawnych miszczów”.)
– Nic pani nie widzi?
– Nie, a co?
– Gra pani wersję ułatwioną, przetransponowaną do G-dur, o ton niżej.
– Aaaaa…

Anegdoty

– Co wspólnego ma strojenie pianina ze ślubem?
– Zdarza się przeciętnie raz w życiu.

– Dzień dobry, ile kosztuje strojenie pianina?
– Dzień dobry, najpierw musiałbym spojrzeć…
– Na pianino?
– Nie, na wystrój pani domu.

– Dzień dobry, pan stroiciel?
– Tak.
– Wie pan, mam córeczkę, która ma 11 lat…
– A pan ile ma lat?
– Jakie to ma znaczenie?
– Dokładnie takie same, jak i wiek pańskiej córki.

– Dzień dobry! Przyszedłem nastroić państwa pianino.
– Myśmy nie zamawiali strojenia!
– Państwo nie, ale sąsiedzi się złożyli…

– Dzień dobry, szukam dobrego pianina.
– Doskonale. Mamy sporo wspaniałych instrumentów. Jakim budżetem pan dysponuje?
– 1000 złotych.
– Rozumiem. Życzymy owocnych poszukiwań!

– Dzień dobry, chciałabym się umówić na wycenę mojego fortepianu. Może pan przyjechać?
– Oczywiście. Jakiej firmy jest fortepian?
– Gebruder Stingl, Wien. Po ile takie chodzą?
– No, wiedeńczyki za dobrze się nie sprzedają…
– Aha, dziękuję, to na razie rezygnuję z wyceny.

– Co to za fortepian: na klapie napisane “Pleyel”, a brzmi jak Calisia?
– To Pleyel po remoncie w Kaliszu.

(Pytanie z krzyżówki):
– Naciągana przez stroiciela pianin
– Klientka.

Aforyzmy

Kawa niby nie wchodzi w koszt strojenia, ale jej brak – i owszem.

Stroiciel jest niczym lekarz. Tyle że nie składał on przysięgi Hipokratesa.

Stroiciel jest niczym lekarz. Ale jedynie dla pianina. Dla jego właściciela on jest prokuratorem i komornikiem w jednym.

Bach w Kirnbergerze – to to samo, co prezydent na premierze, a Robert Biedroń w Kaliszu na Grodzkiej.

Mówi się, że Surzyński – to nasz, polski “Bach”. De Grigny – to “Bach” francuski; Cabezon – “Bach” hiszpański, zaś Frescobaldi – włoski. No a kto jest “Bachem” niemieckim? Wiadomo, Buxtehude.

Naprawę świata zacznij od naprawy siebie! Naprawę siebie zacznij od naprawy swego pianina!

Historie z życia wzięte…

“Ustawiona” wycena fortepianu

Dostaję maila. “Dzień dobry, czy mógłby Pan wycenić fortepian [znanej warszawskiej firmy] oraz podać ewentualny kontakt / adres, gdzie można by było go sprzedać?”
Mogę, dlaczego niby nie mogę… Odpisuję: “Tak, oczywiście, mogę go wycenić po dostarczeniu zdjęć i opisu. Co się tyczy “kontaktu / adresu gdzie można byłoby go sprzedać” – gdyby taki “kontakt” istniał, życie by było lepsze, a ludzie szczęśliwsi. Jedyny adres, który istnieje – to Allegro.pl”.
Niebawem nadchodzi wiadomość: “Fortepian jest stary, antyczny, nieremontowany. Nie sadzę, aby nadawał się do gry. Kiedy w dzieciństwie uczyłam się na nim grać, przyjeżdżał do jego strojenia pan z filharmonii, ponieważ tylko on miał do niego odpowiedni klucz”. No, typowe. “Sprawa jest pilna”. Jeszcze bardziej typowe. Do sprzedaży domu został może tydzień, aż nagle sobie przypomniano, że coś trzeba zrobić z fortepianem.
A dalej zaczęło się nietypowo, choć znamiennie… “Mam kupca, który za fortepian oferuje mi 15 tys. złotych. Co Pan o tym sądzi?”. No cóż ja mogę sądzić? Że miła pani właśnie próbuje wycenić fortepian za mnie, sugerując, że za 15 tysięcy ma kupca od ręki, aaa… a może jednak fortepian wart jest 50 tysięcy? Wtedy faktycznie, warto wynająć ekipę i zabrać go do siebie, tak by jeszcze bardziej zyskał na wartości. Bo przecież prawdą jest, że ani fortepian nie jest wart 15 tysięcy, ani kupca żadnego nie ma. Zresztą, gdyby kupiec był, to po co było mnie pytać o “ewentualny kontakt / adres, gdzie można by było go sprzedać”? Nie dostrzegam tu logiki 🙂
Odpowiadam pokrętnie, czym wyraźnie psuję pani szyki. “Jeżeli ktoś oferuje 15 tysięcy – to proszę sprzedawać i nie zastanawiać się” 🙂 Oj, nie takiej odpowiedzi się po mnie spodziewano 🙂
Co by tu zrobić? Jak odkręcić? Bo się przecież troszkę przeszarżowało… Za chwilę dochodzi “wiadomość odkręcająca” własną “wycenę”. “Serdecznie dziękuję za opinię i poświęcony mi czas. Jednak z czystej ciekawości – o ile to nie kłopot – chciałabym poznać Pana opinię jako fachowca odnośnie jego wyceny. Takie opinie bardziej do mnie jako laika przemawiają”. Naprawdę bardziej? To po co było kłamać o “kupcu za 15 tysięcy”? Ech, kłamczuszko, straciłaś okazję na wycenę. Ode mnie nic więcej nie wyciągniesz, bo nie mam ochoty na zabawę z dowcipnisią. Już za chwilę natomiast obejrzymy “Kevin Fortepian sam w domu” oraz usłyszymy “Kot Fortepian w pustym mieszkaniu”, bo tak to się wszystko skończy.

Romans w 22 mailach

(całkowity autentyk! Gwoli zwięzłości usunąłem niektóre repliki, połączyłem dwie wiadomości w jedną, więc zamiast 22 wiadomości mamy 14).

– Witam, mam pytanie odnośnie marki, roku produkcji i wartości  pianina – podaję dwa numery, bo nie wiem, który jest numerem seryjnym: 2310 i 2519.

– Jakiego pianina?

– No właśnie tego, o którym napisałam.

– Ale ja, poza jakimiś ośmioma cyframi, nie mam nic na temat pani pianina.

– Nie znam marki, bo na moim pianinie nic nie pisze oprócz tych numerów. 

– No to jest to pianino marki “pianino”. Ustalenie wartości odbywa się na podstawie zdjęć i opisu podanego na stronie.

(na podstawie nadesłanych zdjęć wyceniłem pianino na 500 zł, co chyba było karygodnie małą kwotą w stosunku do oczekiwań. Za chwilę nadeszły kolejne zdjęcia z dopiskiem):

– Strojnica jest mosiężna.

– Strojnica nie jest mosiężna.

– Strojnica jest mosiężna na 100%, pianino jest tak ciężkie, że nie można go nawet ruszyć z miejsca. W górnej części strojnica jest pomalowana, a w dolnej widać dokładnie, że jest to mosiądz.

– Wie pani w ogóle, co to jest strojnica? Powtarzam, strojnica w każdym pianinie nie jest mosiężna, lecz drewniana. Z metalu jest rama, ale nie z mosiądzu, tylko z żeliwa.

– To w takim razie chodzi o ramę, a przecież stare pianina były robione z mosiądzu, i uważam, że na zdjęciach, które panu teraz wysłałam, to widać, jak pan uważa?

– Pianina nigdy nie były robione z mosiądzu. Na zdjęciach widać żeliwną ramę. Jest ona pomalowana, i tyle. Żeliwo jest magnetyczne – proszę sprawdzić magnesem.

– Ma pan rację, a mój mąż to dupa 🙂

– 🙂

(Uwaga! Setki osób po opublikowaniu tego tekstu będą sądzić, że pianina są robione z mosiądzu, a przynajmniej ich strojnice. Nie ważne, że w tymże tekście jest podane, że nie są, że rama to nie strojnica, płyta to nie rama itp – to już nie ma znaczenia. Bo ludzie uważają tak, jak chcą uważać. Nie chcą natomiast czytać. Wystarczy, że w wyszukiwarce Google’a znajdą zlepek słów “pianino strojnica mosiężna płyta”. I będą wiedzieć swoje).

Zapytania z wyszukiwarki, prowadzące na tę stronę:

  • skup perel warszawa (6)
  • skup perel (3)
  • jaki ksztalt ma fortepian (2)
  • gdzie mozna sprzedac perly we wroclawiu i za ile (2)
  • gdzie mozna sprzedac perly w Niemczech w Bonn (2)
  • Skup perelek LA PERLA warszawa (2)
  • warszawa centrum skup perel (2)
  • pianina ciekawostki (1)
  • perly skup krakow (1)
  • po ile stoi perla w skupie (1)
  • anegdoty o fortepianie (1)
  • skup perel gdansk (1)
  • skup perel poznan (1)
  • skupy perel (1)
  • wycena i skup perel warszawa (1)
  • perly lodz skup (1)
  • perly krakow skup (1)
  • perly gdzie sprzedac (1)
  • bonn prostytutki gdzie znalesc (1)
  • ceny perel w skupie (1)
  • gdzie morzna wycenic perly (1)
  • gdzie mozna sprzedac perly (1)
  • gdzie mozna sprzedac perly wroclaw (1)
  • gdzie sprzeda (1)
  • Gdzie sprzedac perly lodz (1)
  • gdzie sprzedac perly w warszawie (1)
  • jak sprzedac i gdzie perly (1)
  • matamalmara opinie (1)
  • na ile jesy wyceniany sad ostateczny obraz (1)
  • wycena perel lodz (1)

  1. Dzień dobry! Przyszedłem nastroić Państwa pianino!
    – Myśmy nie zamawiali strojenia!!!!
    -Państwo nie, ale sąsiedzi się złożyli….

  2. Zabawne! Niestety najgorsze w tym wszystkim jest to iż pewne rzeczy z przytoczonych przez Ciebie sytuacji są tak prawdziwe, że jak dla mnie to ręce opadają.

  3. Pingback: Kolejna porcyjka jadu | Ars Polonica

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *