Pianina August Förster

Kiedy byłem dzieckiem i chodziłem do szkoły muzycznej, w różnych jej salach natrafiałem na przeróżne instrumenty muzyczne. Jedne lubiłem bardziej, drugie znacznie mniej.

Do tych drugich należały fortepiany marki August Förster zakupione niegdyś w NRD. Szczerze powiedziawszy, paskudne to były instrumenty. Miały wyjątkowo płaski, wulgarny dźwięk, którego nie lubił chyba nikt. Nieprzypadkowo te fortepiany, będące wszakże obok kultowych Blüthnerów wizytówką fortepianowej produkcji NRD, trafiały do sal, gdzie nie ćwiczyli pianiści, lecz odbywały się lekcje teorii muzyki, a więc były z góry przeznaczone do traktowania wysoce utylitarnego (granie modulacji, rozpoznawanie tematów, pisanie dyktand…). Szukając ćwiczeniówki, nigdy się nie cieszyłem, że trafiała mi się sala z Försterem. Rzecz jasna, nic mnie wówczas nie obchodziło, jak taki fortepian był zbudowany, niemniej poczucie estetyki dźwiękowej wołało o pomstę do nieba.

Z jakim więc entuzjazmem dosiadłem niedawno stuletni fortepian Förstera, który powstał na długo przed powołaniem do życia NRD, ludowej ojczyzny meblowych pianin! Myślałem: oto coś, co z pewnością odmieni mój pogląd na fortepiany tej marki, gdyż w NRD potrafiono zepsuć każdą dobrą przedwojenną markę pianin czy fortepianów (Blüthnera ani Zimmermanna nie wyłączając).

I znów klapa! A dokładniej, rozczarowanie. Bo fortepian okazał się być typową “kobyłą do zajeżdżenia” – czymś mocnym, wytrzymałym, przeznaczonym do wielogodzinnych ćwiczeń, a jednocześnie zniechęcającym do grania i muzykowania. Naprawdę się wkurzyłem, bo takie “wyroby” w warunkach ostrej niemieckiej konkurencji nie miały i nie mają prawa na istnienie.

Wszystko powyższe ma jednak służyć jedynie jako preludium do tego, co naprawdę ważne. A ważne są pianina produkcji Augusta Förstera.

Poznałem je znacznie później, niż fortepiany, jako że prawdopodobnie za czasów NRD pianin tej marki nie produkowano wcale. Tak samo, jak i pianin Blüthnera, które jeszcze w latach 1920-ych bardzo dobrze się zapowiadały. Czy tak jest, czy inaczej – nie wiem, lecz wszystkie pianina Augusta Förstera, na które dotychczas natrafiłem, pochodzą sprzed II wojny, a więc są całkiem wiekowymi już instrumentami.

Jednak pianina Augusta Förstera – to mistrzostwo świata. Jeżeli w latach 60, 70, 80-ych palma pierwszeństwa bezdyskusyjnie należała do czechosłowackiego Petrofa (przy czym również chodzi właśnie o pianina, a nie o fortepiany tej firmy!), to w odniesieniu do okresu przedwojennego śmiało można wysnuć tezę, że pianina Förstera były jednymi z najlepszych na świecie. Nie powiem “najlepszymi” (nasz polski Sommerfeld śmiało mógł z nimi konkurować!) – ale jednymi z najlepszych. Ścisła światowa czołówka.

Rzadko kiedy bowiem można natrafić na tak solidnie wykonany instrument, tak precyzyjnie dopieszczony, tak na bogato zaprojektowany. Siła i wielkość fabryki Förstera polega m.in. na tym, że jego pianina do dzisiaj, pomimo upływu co najmniej 80 lat, są w kondycji niejednokrotnie lepszej, niż zdecydowanie młodsze instrumenty innych marek! A przecież wiemy już, że pianina w założeniu powinny służyć do pierwszego poważnego remontu ok. 60 lat. To, co przewyższa ten limit, zawdzięczamy fabryce, gdzie pianino powstało. Precyzji fabrycznej produkcji i zamiłowaniu do tego, co się robi.

Szczególnie mogę pochwalić brzmienie pianin Augusta Förstera. To pełne, szlachetne, koncertowe, dynamiczne, a jednocześnie czułe i wrażliwe na pomysły grającego brzmienie, które na każdym obszarze klawiatury zaskakuje nas czymś pozytywnym. Pełny, głęboki środek, szlachetny tenor, soczysty bas, śpiewny dyszkant i błyskotliwa góra – na tej klawiaturze nie chce się grać “repertuaru”, chce się improwizować, wydobywając z każdej oktawy nowe barwy. Brzmienie pianina wyjątkowo inspiruje i zachęca do grania.

Ciekawie przedstawia się historia fabryki Augusta Förstera. Niewielu chyba wie, ale tych fabryk było dwie. Jedna znajdowała się w Löbau w Niemczech, druga – w Jiříkovie w Czechach. Odległość między tymi miejscowościami wynosi zaledwie 14 kilometrów! Byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że w XIX wieku Löbau należało do Cesarstwa Niemieckiego, a Jiříkov (Georgswalde) – do Austro-Węgier. Między dwoma cesarstwami trwała nie byle jaka rywalizacja, w tym ekonomiczna, a obrót towarami był ograniczany za pomocą wysokich ceł. Z tego właśnie względu Försterowi opłacało się założyć drugą fabrykę na terenie konkurencyjnego państwa, niż płacić cło za wwóz swoich instrumentów zza pobliskiej granicy.

Fabrykę w Löbau założono w roku 1859, w Georgswalde – w 1900. Instrumenty obu fabryk posiadały różną numerację seryjną, którą jednakże nie zawsze da się łatwo rozróżnić i rozpoznać. Jednak w środku każdego instrumentu można było znaleźć różnice, jak choćby pojawienie się po roku 1918 w dawnych austro-węgierskich instrumentach ciekawego zlepku językowego “Georgswalde, ČR” (Česká republika). Jednak czeskość owych pianin nie była zapewne zbyt głęboko zakorzeniona, jako że cały Sudetenland, na terenie którego Jiříkov się znajdował, został “na wniosek obywateli” (podobnie jak dzisiaj ukraiński Krym) zaanektowany przez III Rzeszę już w roku 1938.

Fabryka w Georgswalde od razu wystartowała od numeru 10.000 i rok 1940 zakończyła w okolicach 72 tysięcy. Po wojnie fabrykę znacjonalizowało państwo czechosłowackie i przekazało ją pod zarząd Petrofowi, który produkował tam pianina pod poprzednią marką “August Förster” aż do roku 1960 (nie do pomyślenia – tak jakby za PRL w Legnicy kontynuowano produkcję pianin marki “Ed. Seiler”!). Od roku 1960 produkowano w tej fabryce instrumenty marki Weinbach. Ponoć, owe czechosłowackie powojenne “Augusty Förstery” były gorszej jakości, niż te przedwojenne, niemniej osobiście żadnego takiego instrumentu nie spotkałem, zaś późniejsze pianina Weinbach z tejże fabryki były instrumentami całkiem przyzwoitymi, choć i niedorównującymi poziomem Petrofowi.

Fabrykę macierzystą – w saksońskim Löbau – założono jeszcze w 1859 roku, lecz dopiero w roku 1873 osiągnięto numer seryjny 900. Ponieważ nie wiemy, od jakiej liczby rozpoczęła się numeracja (001? 100? 501?), nie możemy wnioskować o pierwotnej skali produkcji (ani o tym, czy sama produkcja istotnie rozpoczęła się w roku 1859 – przecież tego roku mógł zostać powołany skład fortepianów lub zakład naprawczy…). W każdym razie, wczesne pianina Förstera z Löbau znane są dziś bardzo słabo. Niemniej, udało mi się natrafić na archaiczne, górnotłumikowe, prostostrunowe pianino Augusta Förstera nr 4312 z roku 1884, które w tych okolicznościach jest prawdziwym rarytasem.

Najczęściej spotykane Förstery pochodzą z lat 1920-30-ych (obojętnie, czy z fabryki niemieckiej, czy z czeskiej). Instrumenty starsze należą na ogół do rzadkości. Ciekawym rarytasem z lat 1895-96 jest pianino o numerze 8652. Pomimo swojego wieku, jest to w pełni nowoczesny instrument (i na tym właśnie polegała wielkość fabryki – bycie w awangardzie!) o krzyżowym układzie strun. Co ciekawe, jest to w pełni sprawny i funkcjonalny instrument.

Pianino August Förster

Po wojnie fabrykę w Löbau znacjonalizowano, zaś w roku 1991 własność prywatną odnowiono. O ile do końca II wojny w fabryce powstało ok. 83 tys. instrumentów, o tyle najnowsze znane numery (produkcja trwa do dzisiaj) oscylują w okolicach 165 tysięcy.

W latach międzywojennych firma posiadała również filie w Dreźnie i Zgorzelcu, gdzie prawdopodobnie również na niewielką skalę wytwarzano pianina.

W przypadku instrumentów Augusta Förstera kluczowe jest zwrócenie uwagi na występowanie razem imienia i nazwiska. Znamy jeszcze co najmniej siedem wytwórni z nazwiskiem “Förster” (Förster / Zeitz, Gustav Förster, Hermann Förster, Friebel & Förster, W. Förster / Altenburg, Wilhelm Förster, H. Förster & Co.), które nie mają z fabryką Augusta Förstera nic wspólnego.

Pianino osobiście przygotowałem do użytku, zachowując w nim wszystkie oryginalne zabytkowe elementy. Z rzeczy, które pozostały w nim do opcjonalnego zrobienia, wymienię poprawienie działania pedału oraz intonację młotków; ta ostatnia musi być jednak konsultowana z docelowym właścicielem pianina i z jego osobistymi preferencjami co do brzmienia. Pomimo swojego wieku (ponad 120 lat), pianino zachowało się w wyjątkowo dobrym stanie technicznym, muzycznym oraz wizualnym i powinno jeszcze długo posłużyć nawet bez konieczności wymiany podzespołów na nowe.

Zapytania z wyszukiwarki, prowadzące na tę stronę:

  • niemiecki fortepian hessler (4)
  • august förster oznaczenia gdzie znaleźć (1)

  1. Szukałam informacji o pianinie, jakie mam w domu… i się doszukałam! August Forster, złoty napis, na pewno przedwojenny, z ponad 100 lat ma na pewno, aktualnie całkiem rozstrojony, ale chyba da się z nim coś zrobić! Czy macie Kogoś Poleconego, do Takiego Cuda? Woj. świętokrzyskie, kontakt pod podanym mailem 🙂

    • Skontaktowałem się – a w odpowiedzi głośna cisza 🙂

      Tak to jest, jak się specjalista komuś “narzuca”. Nie bardzo wówczas wiadomo, kto za kim ma chodzić – pacjent za lekarzem, czy lekarz za pacjentem. Jeżeli nie brać pod uwagę szpitala psychiatrycznego, raczej to pacjent powinien chodzić za lekarzem 🙂

      Żeby było ciekawiej – tak jest za każdym razem, jak to ja coś komuś proponuję. Choćby jakieś kolejne terminy po niedotrzymaniu (przez właściciela pianina) poprzedniego. Tymczasem powinienem zapraszać petentów do zakładki “kontakt” i nic ze swojej strony nie robić – żadnej inicjatywy własnej. Bo taka jest właściwa kolej rzeczy.

  2. Pingback: Dlaczego nic nie piszę? | Ars Polonica

  3. Od wczesnych lat 50-siątych jestem posiadaczką pianina Artur Foerster o numerze 36592. Interesuje mnie rok produkcji (ok 1915?) oraz jego wartość

  4. Pingback: Odpowiedzialność za słowo | Ars Polonica

  5. Wow! Dzięki takim pasjonatom jak Pan mogę dowiedzieć się czegoś więcej, o instrumencie, który przygarnę z domu dziadków! Rzeczywiście mimo wieku, pianino jest według oceny stroiciela z ok. 1907 roku i w bardzo dobrym stanie! Nie mogę się doczekać żeby odkurzyć stare nuty!

Skomentuj Ars Polonica Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *