Pomimo tego, iż szczegółowo opisałem, jak wytypować dla siebie pianino w internecie i czy jest sens kupować instrument bez towarzyszenia fachowca, telefon dosłownie urywa się od kontaktów tych, co sami “potrafią”, ale jednak koniecznie chcą wiedzieć, “na co zwrócić uwagę”.
Drodzy Państwo, pisałem już nie raz, napiszę jednak ponownie:
Nie da się samodzielnie wybrać i kupić dobrego pianina, jeżeli się tego nie umie – i nie ważne, czy się zaliczy “konsultację” telefoniczną ze mną lub z kimkolwiek jeszcze, czy nie! Nie da się, jeżeli nie dysponują Państwo fachową wiedzą i umiejętnościami z zakresu serwisowania pianin i fortepianów, a na dodatek nie umieją Państwo grać w miarę rozgarniętego repertuaru (a nie dukać jednym palcem “Do Elizy”). Natrafić w tym przypadku na dobre pianino – to tak, jakby trafić… czwórkę lub piątkę w totolotka. Owszem, jakieś szanse są, tyle że zakup pianina jest tak jakby jednorazowy, nieprawdaż? Jutro już się nie da spróbować ponownie.
“No to co mam robić?” – urywa mi się skrzynka od pytań zrozpaczonych rodziców, którzy w połowie września za wszelką cenę chcą kupić dziecku pianino do szkoły, i przy okazji na całe życie. Dobre pytanie. Bardzo dobre pytanie. Też je sobie zadaję. Następne pytanie proszę 🙂
Jednak pewien mały, drobny, “nieistotny” szczegół rzuca na problem zakupu pianina nieco inne światło.
A mianowicie taki, że “rozpacz” rodziców daje się zaobserwować tylko w momencie, gdy pianino trzeba kupić. Gdyby ludzie byli równie zrozpaczeni i zdeterminowani każdego roku, żeby to kupione pianino jeszcze nastroić – zapewniam, powodu do rozpaczy nie było by wcale! Bowiem w każdej większej-mniejszej mieścinie byłby swój stroiciel, który miałby na chleb, a nawet na smar do tego chleba. Co więcej, sprzedawane używane pianina byłyby wówczas w takiej kondycji, jak te w Szwecji, a nie te w Rumunii. Byłyby to sprawne instrumenty muzyczne, a nie trumny na kółkach, stojące po domach.
Tymczasem, pisze do mnie pan N. “Dlaczego nie mogę znaleźć żadnego stroiciela w okolicach Nałęczowa? Mam od 15 lat niestrojone pianino!”. No właśnie, drogi Panie N., sam Pan sobie odpowiedział. Bo nie stroił go Pan od 15 lat. Inni też tego nie robili. Więc co miałby robić stroiciel w Pana okolicach? Jak deszcz nie pada, grzyby nie rosną. Stroiciel jest tam, gdzie jest praca, gdzie są ci, którzy zlecają mu usługę i za nią płacą. Pan natomiast przez lata “oszczędzał”, tyle że na pianinie nie da się grać, a w obecnym stanie nawet się nie da go sprzedać. Trumien na kółkach nikt nie kupuje.
“Bo strojenie jest drogie”. Zgadza się, drogie. Tak samo, jak drogi jest ślub lub pogrzeb. A dlaczego? Bo ślub czy pogrzeb ma się jeden jedyny raz w życiu. Gdyby była to “usługa” regularna, odnawialna, powiedzmy, raz na miesiąc, uroczyście zapewniam, że kosztowałaby ona niewiele więcej, niż wizyta księdza po kolędzie, albo zamówiony wspominek na mszy.
Tak i ze strojeniem. Dlaczego stroiciel miałby robić to za ułamek ceny rynkowej, skoro wie, że widzi Państwa pierwszy i ostatni raz w życiu? Że jesteście klientem “przypadkowym”? Widząc, że Państwa pianino nie było strojone od nowości, albo od 15 lat, albo np. od ostatniej wojny – stroiciel wie, że nie macie Państwo nawyków jego strojenia, i to się nie zmieni nagle. Ot, wróćcie do tematu za rok, potem za kolejny rok – a zobaczycie, że cena pójdzie w dół. I nie będzie wcale tak drogo. Przy okazji, nauczcie się Państwo imienia i nazwiska stroiciela – bo strojenie pianina to nie zamówienie usługi wywozu szamba, to leczenie, całkiem interpersonalne i tak samo odpowiedzialne. Leczenie pianina, uświadamianie właściciela. Jeżeli stroiciel jest dla Państwa jakimś “panem od strojenia”, któremu najpierw proponuje się odkurzacz, a dopiero potem herbatę, to nie sądzę, że doczekacie się obniżki. To samo dotyczy zresztą nauczycieli / pedagogów / “pań od muzyki”, i w ogóle tych wszystkich, kogo tak bardzo nie nawykliśmy szanować. Trudno więc się dziwić, że taki przypadkowy klient jest dla stroiciela po prostu razową fuchą, a nie partnerem w interesach.
Wracając do początku zagadnienia: na pytanie “No to co mam robić?!” bardzo często musiałbym odpowiedzieć wyłącznie “Nic”, ewentualnie “Nie wiem”. Nie chcę i nie powinienem nikogo pouczać, ale daleko nie zawsze ktoś chce przyjmować na swoje barki część problemów, które ciążą Państwa. Warto spróbować swoje problemy rozwiązać samemu, nie narzekając na wszystko i nie oczekując ratunku od kogoś (wiem, w tym kraju to wciąż niepopularne). Trzeba też wziąć pod uwagę, że nie ma tak naprawdę rzeczy niemożliwych – wystarczy odpowiednio silna motywacja.
Wiem – jestem wredny, chamski, niewrażliwy na “krzywdę” innych, nie chcę się czynnie “wczuwać” w czyjąś skomplikowaną sytuację; zamiast litować się nad kimś – wolę go szanować (byle by było za co); lubię się cieszyć z życia (czyli brakuje mi empatii), a do tego nie lubię odkurzać.
Zapytania z wyszukiwarki, prowadzące na tę stronę:
- panie dobry jak cleb nuty na organy (3)
- pianinaBetting (3)
- kupno pianina blog (2)
- kupowanie pianina (2)
- naciagana przez striciela pianin (2)
- naciagana przez stroiciela pianin krzyżówka (2)
- waga fortepianu berlin (1)
- urządzenie do strojenia fortepianów (1)
- czym kierować się przy zakupie pianina (1)
- wycena instrumentow muzycznych komis warszawa (1)
Typowe zachowanie Pana N. Jeśli uznać, że 30km to jeszcze okolice Nałęczowa, to w Lublinie jest przynajmniej pięciu stroicieli, w Puławach też mają swojego. 60 km to już do wyboru, dochodzi Dęblin, Świdnik, a zapewne z Mazowsza też ktoś przyjedzie. Pan N nawet się nie pofatygował zapytać kogokolwiek w okolicznych szkołach muzycznych. Najlepiej utyskiwać na brak fachowca, przecież stroiciel powinien wyczuć chęć strojenia pianina u Pana N i już stać pod Jego bramą wjazdową, prawdopodobnie z kutego żelaza….
No cóż, “w Puławach też mają swojego”, a jednak dopiero co wróciłem ze strojenia w Puławach. Nie wszystko jest tak różowe, na jakie się zapowiada. Widocznie nie zawsze ten jeden stroiciel jest tym, z kim dobrze się współpracuje i kogo się chce zapraszać jeszcze i jeszcze. Monopol nie jest zresztą dobry, bo prowadzi do patologii. Inna sprawa, że w przypadku pana N. na pewno nie o to chodziło.