Nie lubię tworzenia rankingów, ale najwyraźniej przyszedł na to czas. Czytaj dalej
Zapytania z wyszukiwarki, prowadzące na tę stronę:
- https://arspolonica ocross net/top-10-pianin-i-fortepianow/ (1)
Nie lubię tworzenia rankingów, ale najwyraźniej przyszedł na to czas. Czytaj dalej
Ostatnio poczułem ostrą niechęć do swojej pracy. Wpadłem w prawdziwą apatię. Poczułem, że mam wszystkiego dość. Muszę to odreagować.
A było tak. Zaproszono mnie do nastrojenia pianina – jakiegoś bliżej nieznanego antyku – które miało być prezentem dla wnuczki. Wszystko wyglądało na typowe i niezbyt odbiegające od średniej rynkowej, jaką można spotkać wśród starych niemieckich pianin.
W ostatnim czasie, po dłuższym namyśle, podjąłem strategiczną decyzję o rozpoczęciu współpracy z salonem pianin i fortepianów, aby móc polecić konkretne instrumenty tym, kto nie chce na własną rękę poszukiwać pianina. Czytaj dalej
Tak się składa, że byłem ostatnio u dwóch różnych dentystów. U obu po kilka razy. Jeden z nich tydzień temu z satysfakcją pociera ręce i mówi do mnie: “No, wszystko zrobione. Więcej nic bym nie robił”. Dzisiaj byłem u innej dentystki, do której chodziłem też wcześniej. Usadza mnie w fotelu, ogląda i pyta: “Czy znieczulamy?” Jak to, znieczulamy? Co znieczulamy? Byłem przekonany, że nie ma nic do roboty, ale nie chciałem tracić terminu, więc przyszedłem, żeby usłyszeć, że przyszedłem niepotrzebnie. “No jak to co? Ząbki, mamy tu mnóstwo leczenia”. I zaczyna mi wiercić! A potem daje kolejny termin na za trzy tygodnie. To w końcu jak? “Nic”? Czy “mnóstwo leczenia”? Czytaj dalej
Pewnego razu zostałem wezwany do pięknej krainy, gdzie wiele jest jezior i rzek, a mało jest stroicieli pianin i fortepianów. Jeszcze nie wiedziałem, co mnie czeka… Czytaj dalej
Jakiś czas temu jeden z moich szacownych Klientów zapytał, czy możliwa jest konsultacja telefoniczna. Rzeczywiście: dlaczego nie? Przecież nie każdy ma czas i możliwość pisania długich maili. Nie każdy umie ubrać w słowa to, o co mu chodzi, no i nie każdy na wstępnym etapie poszukiwania fortepianu lub pianina dokładnie wie, o co mu chodzi. Zatem czasem liczy się nie to, by zadać konkretne pytania i otrzymać konkretne, dokładne odpowiedzi, lecz o to, by móc po prostu porozmawiać o nurtującym nas zagadnieniu. Niestety, bardzo często porozmawiać nie mamy z kim. Czytaj dalej
Weź tu pomagaj ludziom…
Odchodzi członek rodziny, a my zostajemy w pustym (albo raczej “pustym”) mieszkaniu, które trzeba ogarnąć i opróżnić. Często w takim mieszkaniu znajduje się również pianino lub fortepian – najczęściej tak samo zaniedbany, jak i całe pozostałe wyposażenie, z tym wyjątkiem, że fortepian lub pianino tylko optycznie przypomina element wyposażenia – w rzeczywistości jest instrumentem muzycznym, który, aby nadal nim był, musi mieć (i spełniać) bardzo określone warunki. Inaczej stanie się po prostu meblem – i to takim mniej użytecznym. Czytaj dalej
Czy można słowem pisanym obrazić kogoś, kto nie umie czytać? Nie, bo i tak tego nie przeczyta.
Dostaję raz maila z prośbą o ustalenie roku produkcji pianina. (W tle do odbiorcy idzie odpowiedź automatyczna, informująca m.in. o płatności za usługę, o numerze konta, o czasie na udzielenie odpowiedzi.) W normalnej sytuacji sama ta odpowiedź – przypominająca! – powinna wystarczyć, żeby adresat zreflektował się, że chodzi o odpłatną usługę, choć przecież czarno na białym piszę o tym na stronie z opisem tejże usługi (i z tym samym numerem konta, a nawet możliwością wniesienia opłaty w inny sposób). Okazuje się jednak, że nie wystarczy ani jednego, ani drugiego. Bo po dwóch dniach dostaję kolejnego maila od tego samego adresata: “prosiłem o datowanie pianina”. No niech będzie, napiszę mu własnoręcznie, że usługa jest odpłatna, i że ustalenie rocznika pianina następuje po zaksięgowaniu wpłaty. W odpowiedzi dostaję wiadomość: “To proszę o numer konta do wpłaty tych 5 złotych“. (Ach te “marne” 5 złotych, którymi łaskawy pan musi zaprzątać sobie głowę…) Ów numer konta – przypominam – znajduje się na stronie z usługą oraz w wiadomości automatycznej. Zastanawiam się, czy naprawdę rzecz polega na tym, że mam dla “tych” 5 zł nie dość, że wymienić z petentem kupę maili, to jeszcze samemu szukać, kopiować i podawać na spodeczku ze złotą otoczką ten numer konta komuś pod nos. Ale to nie koniec. Przemogłem się, znalazłem numer własnego konta, skopiowałem i wysłałem. Mija kilka dni – dostaję maila: “Nie dostałem obiecanego datowania pianina”. No bo żeś, człowieku, nic nie wpłacił! “No bo pan jeszcze nic nie datował”. I nie datuję, koniec, do widzenia. Nie wysyłam za pobraniem. Czytaj dalej
Zbliża się Nowy Rok, a na blogu siedzi kilkanaście osób, które, miast szukać kieliszków, czytają coś o pianinach. Podziwiam! Postanowiłem, że nie będę dłużny i wyjdę naprzeciw oczekiwaniom – i coś napiszę.
Dzwoni do mnie pewna pani, z którą nigdy wcześniej nie rozmawiałem.
– Kupiłam pianino z pańskiego polecenia.
– Że co, słucham?!
– Kupiłam pianino, które pan polecał.
– Ale skąd pani wiedziała, że ja niby polecam jakieś pianino?
– Bo pan był u właścicielki i wycenił to pianino. Czytaj dalej
Wszyscy ulegamy modzie. Gorzej, jeżeli moda często się zmienia. To, co modne było w latach 90-ych, jest dziś obciachem. To, co modne było w latach 50-ych, obciachem było 2 dekady później, zaś dziś jest wspaniałym retro.
Pianina też są zakładnikami mody, podobnie jak i całe umeblowanie naszych wnętrz. Sęk w tym, że pianino – to nie ten instrument, który wymienia się co parę lat (raz, że kosztuje za dużo, a dwa – że wybór pianina nie jest rzeczą wcale łatwą). Czytaj dalej