przez ArsPolonica środa, 12 sie 2015, 18:15
Na strojenie - na pewno nie. Ale czy stroiciel istotnie STROIŁ pianino?
Co mówił? Ile wziął kasy? Czy coś zabrał z pianina do dalszej naprawy?
Stroiciela trzeba o wszystko pytać. Co robi, po co jest następna wizyta itp.
Zazwyczaj, nie przychodzi się do pianina na 40 minut, bo już sama wizyta coś kosztuje (czas dojazdu itd.).
A co do pewności - to takowej nikt nigdy nie ma. Po to są zaufani stroiciele, którzy regularnie (raz do roku) serwisują nasze pianina, żeby nie trzeba było od wielkiego dzwonu wołać kogoś nieznanego "z łapanki". Tak samo, jak wiemy, do którego sprawdzonego warsztatu oddać samochód - bo ten pierwszy z brzegu może się okazać pułapką (finansową i jakościową). Przewożąc pianino gdzieś daleko, skazujemy się na poszukiwanie stroiciela od początku.
Sprawdzenie? Musiałby to ocenić inny stroiciel (w znacznie mniejszym stopniu - inny muzyk), ale tu jest jak z lekarzami - jeden wspiera drugiego, a pacjent nigdy nie ma racji.