Moderator w pianinie

Moderator, inaczej wyciszacz, czyli listwa z paskiem filcu, która wchodzi pomiędzy młotki a struny pianina, ma długą historię. Można go spotkać nawet w bardzo starych pianinach, wyprodukowanych w latach 1860-ych. Początkowo moderator uruchamiano ręcznie, bezpośrednio przesuwając pasek filcu po otwarciu pokrywy pianina. Później dorobiono system dźwigni sterowanych gałką po prawej lub lewej stronie klawiatury. Jeszcze później w celu sterowania moderatorem zaczęto instalować w pianinach trzeci, środkowy pedał – i w tej wersji moderator funkcjonuje do dzisiaj.

Czy w fortepianach również stosowano moderator? Tak, sporadycznie. Jednak fortepian z moderatorem to prawdziwa rzadkość. Czyżby pianino posiadało coś takiego, czego nie ma fortepian? Skąd w pianinach wziął się wynalazek, którego nie stosowano w fortepianach?

Niestety, cudów nie ma. Pianina od zarania swych dziejów funkcjonowały jako tanie i małogabarytowe zamienniki fortepianów. Dlaczego jest to takie ważne? Bo od początku pianina były potrzebne po to, by wstawiać je do najmniejszych klitek i pokoików w czynszówkach, gdzie fortepianu nie dałoby się nawet wnieść. No i niestety – jeżeli mieszkamy w mrowisku, budynki zostały zbudowane jak najtańszym kosztem, wszędzie wokół są ludzie, a więc wszystko zewsząd słychać (tak się zagalopowałem, że chyba powinienem jeszcze napisać coś o wszach) – w tej sytuacji konieczne jest skuteczne wytłumienie pianina.

Jednak fabrykantom nie opłaca się budować po prostu głuchych pianin z tępym dźwiękiem – gdyż instrument muzyczny powinien jednak zachwycać, zaś na etapie wypróbowywania pianina do zakupu każdy patrzy na piękno brzmienia, a nie na to, co powie sąsiadka z małym dzieckiem z klitki za ścianą. Ta przykra konieczność nadejdzie później… i stąd usłużni fabrykanci od razu dbali o to, by wytłumienie dźwięku było z jednej strony skuteczne, z drugiej – łatwe w działaniu, a z trzeciej – opcjonalne, a nie stałe.

No, może przesadzam. Nawet na pewno przesadzam. Bez względu na założenia, które doprowadziły kiedyś do powstania pianina (taniego i kompaktowego zamiennika fortepianu), każdy producent bardzo się starał, żeby w ramach tradycyjnie narzuconych limitów zapewnić swoim instrumentom jak najpiękniejszy dźwięk – zaś jego wytłumienie zawsze było jedynie przykrą koniecznością.

Tak więc, o ile fortepian pomimo całej zachodzącej w XIX wieku demokratyzacji i egalitaryzacji pozostał instrumentem salonowym, wymagał sporej przestrzeni, a więc najlepiej własnego domu (willi lub pałacu), gdzie nie musiał być w sposób skuteczny tłumiony, o tyle pianino od początku miało być erzacem do wstawienia tam, gdzie nic innego się nie zmieści – pierwotnie w “domach dochodowych” (budowanych z myślą o wynajęciu przez uboższe społeczeństwo tzw. kamienicach czynszowych), a potem – za czasów PRL – w blokach, gdzie nawet mało inwazyjne brzdąkanie na pianinie roznosiło się po całym pionie, od parteru do najwyższego piętra.

Trzeba zresztą zauważyć, że w trakcie wspomnianej już demokratyzacji sztuki, a więc i muzyki, demokratyzacji podbudowanej niesłychanym uprzemysłowieniem produkcji instrumentów muzycznych w latach 1860-ych, zwłaszcza fortepianów, muzycy stwierdzili, że jednak pianino nie jest zbyt dobrym zamiennikiem fortepianu. Stąd, najbardziej radykalne zmiany w koncepcji budowy fortepianów nadeszły dopiero w latach 1870-ych, kiedy to postanowiono fortepian znacznie skrócić. Jeżeli we wcześniejszych czasach w ogóle nie budowano fortepianów krótszych niż najpierw 220 cm, a później 200 cm, gdyż wychodzono ze znanych od dawna założeń akustycznych, które narzucają taką a nie inną długość strun basowych – to pod koniec XIX wieku nastąpił wysyp fortepianów “półkoncertowych”, “salonowych” i “gabinetowych” o długościach 195, 180, 170 cm, by już w XX wieku dojść do zupełnie anegdotycznych wielkości 140, 138, 133 cm (“mini”, “mignon” itp.), kiedy szerokość fortepianu stała się większa, niż jego długość. Rzecz jasna, nie chodziło o ulepszenie konstrukcji i brzmienia fortepianu, lecz o umożliwienie wstawienia go tam, gdzie dotychczas mogło stanąć jedynie pianino lub fisharmonia.

Stąd więc się biorą moje rady, by w przypadku braku limitów miejsca nie rozważać zakupu fortepianu krótszego niż 180 cm – gdyż jedynie taka minimalna długość zapewni brzmienie większości najdłuższych strun zgodnie z wymogami akustycznymi, czyli brzmienie basów będzie miało głębię.

Wracam do moderatora.

Należy podkreślić, że moderator w pianinie nie pełni żadnej funkcji artystycznej, nie jest używany w żadnym utworze muzycznym, a służy tylko i wyłącznie jako funkcja “mute”.

Również jednak służy jako pożywka dla moli.

Wybierając pianino, dobrze się zastanówmy, czy potrzebujemy instrumentu z moderatorem. Jeżeli mieszkamy w bloku, to moderator może być przydatny. Ale już we własnym domu jest on zupełnie niepotrzebny. Jeżeli kalkulujemy, że niemowlę musi spać, chora babcia nie ma ochoty słuchać wielogodzinnych ćwiczeń, zaś tata chciałby w czasie ćwiczeń oglądać w tymże salonie mecz, zapewniam, że moderator i tak nam życia nie ułatwi, a jego obecność w pianinie nie jest panaceum na konfigurację układu rodzinnych potrzeb, wymagań i oczekiwań. W celu całkowitego wyciszenia przykrych, lecz koniecznych ćwiczeń lepiej jest dokupić drugi instrument, tym razem elektroniczny, na którym można grać w słuchawkach. (Niewiarygodne – nigdy nie myślałem, że będę kiedykolwiek namawiał kogoś do zakupu “parapetu”…)

Do tego warto wziąć pod uwagę, że intensywne ćwiczenia z moderatorem – to strata czasu, zaś same takie ćwiczenia są jałowe. Moderator całkowicie zmienia mechanikę i dynamikę gry – gdyż młotki uderzają teraz nie w struny, lecz w miękki filc, który jest bliżej, niż struny, a więc przeszkadza w normalnej pracy młotków. Następuje koszmarne przekłamanie komunikatu brzmieniowego – uszy nie słyszą tego, co robią palce, zaś palce nie dbają o efekty i robią co chcą. Jakie nawyki można posiąść, próbując intensywnie ćwiczyć na czymś nieprawdziwym, sztucznie wygenerowanym? Czy, intensywnie chodząc po dnie basenu pełnego wody, nauczymy się biegać? Przecież wielogodzinne ćwiczenia na pianinie – to nie przykra konieczność, którą najlepiej jest maksymalnie wyciszyć; one muszą skutecznie do czegoś prowadzić! Jeżeli nie prowadzą, to naprawdę szkoda czasu, który dziecko spędza za pianinem.

Stosowanie moderatora przez dziecko uczące się w szkole muzycznej powinno być zakazane przez pedagoga, gdyż może narobić wiele szkód, nic nie dając w zamian.

Czy moderator niesie ze sobą jakieś niebezpieczeństwa, oprócz hodowania moli?

Niestety tak. Moderator w pianinie jest doskonałą “kryjówką” dla dzieci (dorosłych również!), które nie są pewne siebie, boją się i wstydzą swojego muzykowania. Takie osoby wolą, żeby nikt nie słyszał, jak coś im “nie wychodzi”, wolą czuć się bezpiecznie. Nie daj Boże ktoś nas przyłapie na jakimś błędzie, którego “nie mamy prawa” popełnić! No zaraz… przecież muzykowanie – to nie masturbacja. Nikt nikogo nie przyłapuje, nie wiąże rąk, nie zawstydza, nie mówi, że oślepnie… Uważam, że pianino w domu powinno wręcz kształcić nawyki otwarcia się, obcowania z publicznością. No więc moderator, który zawsze kusi (“nie słychać błędów”), nie powinien być łatwo, na wyciągnięcie ręki dostępny. A jest.

Kolejne niebezpieczeństwo wiąże się z tym, że moderator sprawia niesłuszne wrażenie, że “wszystko dobrze wychodzi”. Rzeczywiście – błędów nie słychać, ale też niczego innego nie słychać! Pod tym względem z moderatorem gra się łatwo – obojętnie, jak mocno uderzysz palcem w klawisz, dźwięk i tak będzie głuchy, tępy i niekonkretny. Ale przy takim graniu nie da się wypracować dynamiki, interpretacji utworu, dotyku i artykulacji. W zasadzie niczego, poza najprostszym rozczytaniem tekstu muzycznego.

Więc dzieci, które mają w swoim pianinie moderator, często go nadużywają – nie dlatego, że w pokoju obok śpi braciszek / siostrzyczka / babcia, lecz dlatego, że jest im łatwiej, wszystko “samo wychodzi”, dźwięk jest miękki i rozmazany, tak że do niczego nie można się przyczepić… Tego, co pianino wydaje z załączonym moderatorem, nie kontroluje ani rodzic, ani samo dziecko.

Kiedy stroję pianino w domu (willi, pałacu…), bardzo często sugeruję zdjęcie moderatora. Oczywiście, sam moderator zawsze należy zachować, gdyż podczas ewentualnej sprzedaży pianina dobrze by mieć go w komplecie – ktoś przecież może potrzebować instrumentu do wstawienia do bloku. Czasem właściciele pianin na to przystają, czasem jednak nie, z czego mogą się wyklarować jakieś zabawne (lub nie bardzo) historie.

Moderator może też być źródłem nieporozumień. Kiedyś dostałem maila od pewnej pani, która na własną rękę kupiła pianino. Pani prosiła o wizytę, gdyż “pianino ma dużą wadę, której nikt podczas zakupu nie dostrzegł”. Zapytałem o charakterze owej wady. Odpowiedź mnie zatkała – “na pewno wadą jest cichy, świszczący dźwięk wydobywający się podczas gry przy wciśniętym pedale opuszczającym filc”. Zapytałem, jakiego niby dźwięku oczekiwała pani po grze z moderatorem, co z kolei zatkało właścicielkę pianina, bo już mi nie odpowiedziała. A przecież mogłem jeszcze zapytać, po co pani, mieszkając we własnym domu, w ogóle gra z moderatorem, albo, wzorem kawałów o dobrotliwym Włodzimierzu Iljiczu, zabić. (Kawał, bez którego dobry tekst nie może się obejść, umieszczam pod spodem.)

Prawda jest taka, że, wciskając między młotki a struny kawał szmaty, nie możemy w żaden sposób regulować efektów takiej ingerencji. Młotki, bijąc w szmatę, wywołują brzmienie, nad którym nie mamy żadnej kontroli. Filc, poruszany młotkiem, zawadza jednocześnie o struny sąsiednie, co powoduje niezły brudek zwłaszcza przy mocniejszym graniu oraz przy użyciu prawego pedału. Z biegiem lat filc zaczyna się wyrabiać, i to nierównomiernie – tak więc jedne młotki biją w filc wciąż jeszcze gruby i miękki, a pozostałe – w już wyrobiony, cieńszy, może nawet dziurawy. Długich pasków filcu nie da się precyzyjnie kontrolować – filc się zbija, wyciąga, zawadza o coś, deformuje – i potem nie sposób tego odwrócić i wyregulować. A przecież pianino, podobnie jak i zegar, to wysokoprecyzyjne urządzenie mechaniczne, i “lizanie cukierka przez papierek”, czym de facto jest użycie moderatora, w ogóle nie leży w jego przyrodzie.  W drastycznych przypadkach filc potrafi całkowicie zablokować ruch młotków, co może mieć miejsce zwłaszcza wtedy, gdy moderator uruchomi się podczas trzymania wciśniętych klawiszy.

Kiedyś pomagałem pewnej mamie znaleźć niedrogie pianino dla synka, czego później pożałowałem. Na zakup przeznaczono jakieś 1500 złotych, co z góry wyeliminowało wszelkie dylematy i sprowadziło mój udział do zatwierdzenia z góry upatrzonego pianina Calisia często spotykaną formułą “tak, ale”. Potem pianino odjechało – może nie w siną dal, lecz całkiem jednak daleko – ale przecież nie odmówię przyjazdu i nastrojenia, skoro sam to pianino zaakceptowałem. Po spędzeniu nad pianinem kilku godzin z zadowoleniem stwierdziłem, że coś jeszcze z tego pianina będzie, że jeszcze posłuży.

Wszyscy byliśmy zadowoleni, więc wróciłem do domu z poczuciem spełnionego obowiązku, gdy nagle po tygodniu dostaję na skrzynkę maila zatytułowanego “Reklamacja”… O co chodzi? “Spora liczba klawiszy pianina nie wydaje dźwięku, inne wydają dźwięk bardzo słaby, tak że w ogóle nie można nawet zagrać gamy”. No, jak już nie można zagrać gamy, to mamy katastrofę. Pierwsza moja myśl była o moderatorze, więc proszę panią o otworzenie pokrywy i sprawdzenie, co się tam z nim dzieje. Po kilku dniach dostaję odpowiedź, że “z moderatorem nic złego się nie dzieje, a gamy nadal nie można zagrać”. No cóż, trzeba jechać…

Przyjeżdżam – i co widzę? Moderator wypadł z jednego gniazda, i to w momencie, gdy wciśnięte były klawisze, więc młotki zostały zablokowane w pozycji uderzenia, a nie spoczynku. Okazało się, że śliczny bobasek z ADHD postanowił potraktować pianino perkusyjnie, więc walił co sił stało w klawisze i pedały. Moderator wypadł i zablokował młotki.

I co na to mama bobaska? A nic. Najpierw stwierdziła, że “zajrzała do środka, i wydawało jej się, że wszystko jest w porządku”. Ponieważ na pewno tak to nie wyglądało, zaaranżowałem moderator w takiej pozycji, w jakiej go zastałem. Na to pani zmieniła zeznania i stwierdziła, że, “prawdę powiedziawszy, ona w ogóle nie wiedziała, co to moderator” – czyli skłamała, żeby tylko wymusić na mnie przyjazd, i to w ramach “gwarancji”.

Postawiłem się honorowo – wziąłem pieniądze tylko za dojazd, nie za cały zmarnowany dzień i nieuzasadnione wezwanie. Ale na pożegnanie nie odmówiłem sobie miłego, retorycznego pytania: “Czy gdyby dywanik w przedsionku wsunął się pod drzwi i je zablokował, tak że drzwi przestały się domykać – zgłosiłaby się pani z reklamacją do producenta drzwi bądź architekta domu, czy jednak spróbowała własnoręcznie dywanik spod drzwi wyjąć?” Oj, głupio było, naprawdę głupio.

Dlatego po tym wydarzeniu już nie czekam na “reklamacje”, tylko od razu proponuję właścicielom demontaż moderatora, a tym, kto się na to nie godzi, zaznaczam, że nie biorę na siebie odpowiedzialności za jego wadliwe działanie. Zawsze jednak tłumaczę, w jaki sposób on działa i co należy robić, gdy on zawodzi – ale odtąd działania moderatora pilnować musi właściciel pianina, gdyż tylko on będzie mógł w razie konieczności poprawiać go na bieżąco.

Moderator – to “obce ciało” w konstrukcji pianina. Bardzo rzadko kiedy da się go tak wyregulować, żeby działał bez najmniejszych problemów.

A teraz – obiecany kawał.

Wdowa po Leninie Krupska przemawia na spotkaniu w szkole: “Drogie dzieci! Wszystkie wiecie, jaki Włodzimierz Iljicz był dobrotliwy. Opowiem wam o pewnym zdarzeniu.
… Pewnego razu, mieszkając w szałasie nad jeziorem, Lenin się golił, gdy obok przechodził mały chłopiec. Lenin ostrzy brzytwę, a sam zerka na chłopca. Ogolił się, wypłukał pędzel, znów ostrzy brzytwę, patrzy na chłopca. Potem wytarł brzytwę i… schował do futerału.
A przecież mógł poderżnąć chłopcu gardło!!!”

Zapytania z wyszukiwarki, prowadzące na tę stronę:

  • moderator w pianinie krzyżówka (4)
  • modelator w pianinie (4)
  • moderstor w pianinie (3)
  • nazwa klapy pianina (3)
  • klapa pianina (3)
  • gdzie mozna spotkać fortepian (2)
  • czy pianino mozna przemalowac na bialo (2)
  • czym można umyć pianino (2)
  • jak wyciszyć pianino (2)
  • moderator w pianinie#spf=1641725626026 (1)
  • moderator w pianinue (1)
  • Moderator w pianinie hasło krzyżówkowe (1)
  • moderator w lianinie (1)
  • modertor w pianinie (1)
  • modetator w pianinie (1)
  • wyciszanie fortepianu (1)
  • wybielić klawisze pianina (1)
  • używane pianino olbricht 1922 cena (1)
  • silent wyciszacz fortepianu (1)
  • przekroj budowy fortepianu (1)
  • pianino z moderatorem (1)
  • pianino wygluszone moderator (1)
  • pedał w pianinie nie wycisza (1)
  • nodwrator w pianinie (1)
  • modrrator w pianinie (1)
  • moderator fortepianu (1)
  • moderatoe w puaninie (1)
  • do wyciszania dźwięków w pianinie lub fortepianie (1)
  • demontaż fortepianu (1)
  • czyszczenie stare pianino (1)
  • czyszczenie klawiatury w pianinie yamaha (1)
  • budowa fortep[anu (1)
  • czy kqżde pianino posiada mpderator (1)
  • coto modator (1)
  • co to moderator pianino (1)
  • domekapacza (1)
  • dzia? marketingu rzesz?w loc:PL (1)
  • modelator w pianine (1)
  • masturbacja na pianinie (1)
  • jak się nazywa klawiatura w fortepianie (1)
  • jak odświeżyć pedały pianina (1)
  • ile stroików jest w fortepianie? (1)
  • gdzie można odrestaurować skrzypce (1)
  • fortepian z moderatorem (1)
  • fortepian koncertowy ciekawostki (1)
  • co to moderator (1)

  1. Pingback: Pianino Baumgardt - PIANINO markowe w dobrej cenie!

  2. Dobrze że trafiłem na ten artykuł, gdyż chciałem “ubrać” Calisię z lat 60
    w moderator. Niechaj jednak pozostanie ona w oryginalnej, bezmoderatowej wersji 😉

  3. Zamiast demontować moderator, można przerobić go na funkcję “tack piano” do wykonywania muzyki rozrywkowej. Listwa i pedał już jest, tylko wymienić filc na pasek z metalowymi elementami.

    W pianinie bez moderatora też da się to dorobić, ale jest więcej pracy.
    https://www.youtube.com/watch?v=EEfsLzwTCxM
    https://www.youtube.com/watch?v=d6plKRbSwLQ

    Rzecz chyba bardziej użyteczna niż moderator, a nie zmienia zewnętrznego wyglądu instrumentu.

    • Toż to tego nawet przerabiać nie trzeba – ot, wystarczy kupić pałętające się od paru lat na Allegro “pianino i klawesyn w jednym”! 🙂 Radzieckie “pianina” też czasem posiadają takie wynalazki.
      Ale nie wiem, czy gra jest warta świeczki…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *